Bardzo się ucieszyłem, gdy Patrycja napisała do mnie w sprawie sesji zdjęciowej. Tym bardziej, że dawno już się nie widzieliśmy. Chociaż sesje przekładaliśmy kilka razy (a to przeziębienie, a to pogoda nie taka) to ostatecznie udało się złapać w kadry trochę kończącej się jesieni. Poniżej kilka zdjęć z tej sesji. Łabędzie i kaczuszki, także się załapały… 🙂
Przez tego KoronoŚwirusa z Natalią nie widzieliśmy się dwa miesiące. Kwarantanna to ciężki czas dla wszystkich. Gdy tylko ogłoszono przez Rząd, że usługi fotograficzne można już wykonywać postanowiliśmy się spotkać na krótką sesję. Sesję wykonałem w maseczce z zachowaniem odpowiedniej odległości. Nie miałem z tym problemu ponieważ większość moich sesji wykonuje obiektywem 85mm, co oznacza że odległość od osoby pozującej jest zachowywana zazwyczaj 😀
Miejsca sesji nie musieliśmy daleko szukać. Tuż za znakiem
miejscowości Siedlec stał piękny krzaczek, na którym znajdowały się drobne,
białe kwiatki. Zatrzymałem samochód, aparat w dłonie, modelka na plan i
działamy 😀
6 stycznia 2020 roku, pochmurnie i wietrznie, tego dnia
lepiej siedzieć z herbatą przy kominku, niż umawiać się na fotograficzne sesje.
Ale skoro nie mam kominka, a Netflix się zaciął, to telefon postanowił przejąć
kontrolę nad resztą dnia i zadzwonić.
Po drugiej stronie słuchawki zapewne stała, poirytowana
Natalia Sierszuła i machając szerokim pędzlem do makijażu zapytała – No gdzie
jesteś!? Modelka gotowa, ogarniaj się i przyjeżdżaj! – No co miałem zrobić,
spakowałem manatki, umyłem ząbki, wypuściłem kota, wziąłem aparat i pojechałem.
Na miejscu czekała na mnie Natalia, gorąca kawa, sernik
który uwielbiam i urocza modelka, gotowa na portrety. Skupiona, tajemnicza i co
najważniejsze, zaangażowana.
Sesja trwała 25 minut, raz dwa i po krzyku, a właściwie, to po zdjęciach.